Około 2 miesiące temu spalił się elektromagnes. Właściwie to paliło bezpiecznik nr 10 na rozgrzanym silniku. Auto trafiło do elektryka, wymienił elektromagnes, szczotki, podobno przejrzał cały rozrusznik.Do wczoraj wszystko było ok.Po przejechaniu ok 4 km zgasiłem silnik po sklepem i to był koniec. Tym razem nie paliło bezpiecznika ale Inny elektryk stwierdził że nowy elektromagnes zmienił barwę na fioletową, a rozrusznik jest wewnątrz totalnie spalony, wygląda tak jakby cały czas się kręcił po uruchomieniu silnika. Tu chciałbym zapytać czy jest możliwe że " zawiesiła" się stacyjka, czy tez "nowy" elektromagnes miał wadę fabryczną i to on był sprawcą? Założyłem używkę i jak na razie wszystko działa. Czy istnieje taka możliwość że to stacyjka może być winowajcą, czy po prost elektromagnes był wadliwy?

Zdarza się, że elektromagnes się zawiesi w pozycji załączony lub rozłączony. Miałbyś pecha gdyby zawiesił się w pozycji załączony ale wtedy wg mnie po zgaszeniu auta dalej przewodził by prąd i podawał na rozrusznik. Swoją drogą to chyba nie możliwe, żeby rozrusznik kręcił się w trakcie jazdy. Byłoby słychać wtedy jakieś zgrzytanie chyba.

Kiedyś zajmowałem się zawodowo elektromechaniką, ale tych rozruszników nie znam, bendix ma tzw. wolne koło więc nie będzie słychać zgrzytania. Rozrusznik spalił się na 100% od ciągłej pracy. Pytam o to czy ktoś spotkał się tzw. zawieszeniem stacyjki, bo to może mi uziemić następny rozrusznik