Historie związane z kupującymi/sprzedającymi auta

Rozmowy na wszystkie inne tematy, niekoniecznie związane z tematyką forum.

Moderator: Dziki Mar

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Malisz
VIP
Posty: 98
Rejestracja: 15 sie 2016, o 17:13
VIN:
Lokalizacja: Warszawa

Historie związane z kupującymi/sprzedającymi auta

Post autor: Malisz »

Cześć!
Postanowiłem założyć wątek, gdzie będziemy mogli opisywać swoje różne historie przy kupnie lub sprzedaży samochodów, niekoniecznie Gwiazd :) Zacznę od kilku swoich.

Ja jako sprzedający.

1.

Telefon około 21:30-22. Pierwsze pytanie:
-nie śpi Pan?
-nie.
Padło kilka ogólnych pytań o samochód. Po kilku zdaniach rozmówca zaczyna argumentować chęć zakupu Gwiazdy"-bo wie Pan, kolor taki papieski, a mój syn jest księdzem to by mu pasował". Od słowa do słowa okazało się, że owy ksiądz jest....z mojej parafii. Wtedy to już poszło dość sprawnie, umówiliśmy się na telefon w tygodniu (akurat wyjeżdżałem w weekend). We wtorek wieczorem ponownie telefon, czy mógłbym podjechać na plebanię, bo jego syn by obejrzał samochód, a wtedy we środę stawiliby się z pieniędzmi (rozmówca mieszka poza woj. mazowieckim). Ja na to że okej, mam tam niecały kilometr. Pojechałem razem ze swoim tatą, pojeździliśmy z księdzem, wszystko się podobało, nawet specjalnie bez negocjacji cenowych. Ustaliliśmy, że we środę o 13 dobijamy transakcji. Pomyślałem o zaliczce, ale z drugiej strony to przecież ksiądz? Słowa dotrzyma. Skończyło się tak, że nikt się nie pojawił następnego dnia, zero kontaktu z drugiej strony. Szkoda, wystarczyło zadzwonić.

2.

Tym razem mój tata sam pokazywał samochód. Wszystko się podobało, ponownie bez uwag. Zainteresowaniu zaproponowali sporo niższą cenę. Mój tata wyczuł, że to i tak ludzie z kategorii "przyjadę i zobaczę czy fajnie się odpycha" i ku ich zdziwieniu, zgodził się na ich propozycję. Zaproponował jednak, żeby wpłacili zaliczkę. Wtedy zaczęło się tłumaczenie, że w ogóle nie mają gotówki ze sobą, nawet 100zł, ale przyjadą z gotówką w poniedziałek. Chyba nie muszę jak to się skończyło? :mysli:

Generalnie osób, które przyjeżdżało tylko się przejechać było więcej, ale nie są to już aż tak ciekawe historie.

3. Inne auto, bo Audi TT w wersji roadster

Środek lata, temperatura około 28 stopni. Od pewnego czasu pisałem, rozmawiałem z mocno zainteresowanym zakupem facetem. W końcu udało mu się wziąć wolne w pracy, wsiąść w autobus i ruszyć w wielogodzinną podróż do Warszawy. Zadzwonił z prośbą, żebym odebrał go z dworca. Przyjechałem idealnie w momencie, gdy wysiadał z autobusu. Wsiadł i ruszylismy w drogę do mojego domu, a mielismy jakieś 15 km. Po około 2 km kupujący zapytał, czy jedziemy już w trybie "głośnym" (tu mała dygresja: miałem wydech z klapami sterowanymi pilotem). Odparłem, że jedziemy w cichym...Po kolejnym kilometrze padło pytanie, czy mogę zamknąć dach. Zatrzymaliśmy się więc, zamknąłem dach i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po dojechaniu do domu, facet wysiadł, obszedł dookoła samochód, wsiadł z powrotem. Powiedział, że przeprasza, ale nie kupi tego samochodu. Oczywiście zapytałem o argument. Odpowiedział, że nigdy nie jechał samochodem bez dachu, zawsze o nim marzył, ale nigdy nie spróbował. Uznał, że to zupełnie nie dla niego. Odwiozłem go i z tego co pisał później był o 6 rano w swoim mieście, gdzie o 7 ruszał do pracy...Samochód sprzedałem jeden dzień później bez żadnych negocjacji cenowych. Do teraz przeglądam portale z nadzieją, że jednak gdzieś się jeszcze pojawi :zlezkawoku:

Jak przypomnę sobie więcej historii, to je opiszę :)
C320 CDI V6 7G 2006r. WDB2030201F887060
CLK 500 7G
S6 C5
polofix
VIP
Posty: 2133
Rejestracja: 6 lis 2014, o 17:05
VIN:
Lokalizacja: Turek/Dobra

Re: Historie związane z kupującymi/sprzedającymi auta

Post autor: polofix »

Ja miałem jedno ciekawe zdarzenie. Kupiłem W201 i po roku zachciało mi się zmiany i wystawiłem ogłoszenie, za nawet nieco większe pieniądze niż kupiłem.
Po 2 minutach pierwszy telefon, że już facet z Radomia po niego już jedzie, tylko adres potrzebny. Za chwilę zapchana poczta, to już nie dziesiątki tylko setki ludzi dzwoniących, setki sms-ów, setki mejli. Zdążyłem odebrać z 5 rozmów, skrzynka zapchana na nowo, kasuję sms-y, kasuję wiadomości na poczcie i końca nie ma. Ludzie dzwonili, że dają mi więcej o 1000zł, albo o 2000, żebym tylko im sprzedał i biorą w ciemno. Po około 1/2 godziny szybko zdjąłem samochód z ogłoszenia, wyłączyłem telefon bo nie dało rady, a klientowi z Radomia powiedziałem, żeby dzwonił na telefon mojego ojca. Po 2 godzinach, [godzina 23/00] klient z pieniędzmi w progu moich drzwi. Nie oglądał nic. Zapłacił, pytał się tylko czy samochód jest jeżdżący, odjechał. Następne dni walczyłem z kasowaniem SMS-ów, odbieraniem kolejnych telefonów itp. Dotarło do mnie dopiero wtedy co sprzedałem. Samochód w stanie fabrycznym, bezwypadkowy i totalne zero korozji, od pierwszego właściciela Niemca/Polaka, który mieszkał w obu krajach.
WDB2032451F248605
4JGAB72EXXA108366
WDDHF8HB5AA175853
Awatar użytkownika
Malisz
VIP
Posty: 98
Rejestracja: 15 sie 2016, o 17:13
VIN:
Lokalizacja: Warszawa

Re: Historie związane z kupującymi/sprzedającymi auta

Post autor: Malisz »

polofix pisze: 27 sty 2019, o 10:59 Ja miałem jedno ciekawe zdarzenie. Kupiłem W201 i po roku zachciało mi się zmiany i wystawiłem ogłoszenie, za nawet nieco większe pieniądze niż kupiłem.
Po 2 minutach pierwszy telefon, że już facet z Radomia po niego już jedzie, tylko adres potrzebny. Za chwilę zapchana poczta, to już nie dziesiątki tylko setki ludzi dzwoniących, setki sms-ów, setki mejli. Zdążyłem odebrać z 5 rozmów, skrzynka zapchana na nowo, kasuję sms-y, kasuję wiadomości na poczcie i końca nie ma. Ludzie dzwonili, że dają mi więcej o 1000zł, albo o 2000, żebym tylko im sprzedał i biorą w ciemno. Po około 1/2 godziny szybko zdjąłem samochód z ogłoszenia, wyłączyłem telefon bo nie dało rady, a klientowi z Radomia powiedziałem, żeby dzwonił na telefon mojego ojca. Po 2 godzinach, [godzina 23/00] klient z pieniędzmi w progu moich drzwi. Nie oglądał nic. Zapłacił, pytał się tylko czy samochód jest jeżdżący, odjechał. Następne dni walczyłem z kasowaniem SMS-ów, odbieraniem kolejnych telefonów itp. Dotarło do mnie dopiero wtedy co sprzedałem. Samochód w stanie fabrycznym, bezwypadkowy i totalne zero korozji, od pierwszego właściciela Niemca/Polaka, który mieszkał w obu krajach.
Podobnie miałem sprzedając wcześniejsze Audi TT Coupe. Salon Polska, cały w oryginalnym lakierze, serwis tylko ASO i przebieg 126 tys km. Sprzedałem w 3h, a wystawiłem bardziej z ciekawości, czy ktoś się zainteresuje...Po jakimś czasie zrozumiałem, że lepiej wydać więcej na pewny samochód, niż kupować "okazję z Niemiec".
C320 CDI V6 7G 2006r. WDB2030201F887060
CLK 500 7G
S6 C5
ODPOWIEDZ

Wróć do „Off topic”