Witajcie.
Zakładam nowy temat ponieważ mam problem z niedziałającą stacyjką, ale nie jak w większości przypadków czyli jak jest zimno.
Problem wygląda tak że auto po nocy otwierało się z pilota, wkładałem kluczyk i było wszystko ok.
Odpalałem auto i wystarczyło że popracuje nawet bez jazdy przez około 15 min. i jak zgaszę auto to przy wyciąganiu kluczyka już nie słyszę rygla, kierownica zostawała nie zablokowana.
Ponownie wkładam kluczyk i nie ma żadnej reakcji, centralny z pilota też nie reaguje.

Auto jak postało przez noc to na drugi dzień już pilot otwiera i zamyka zamek centralny i wraca reakcja na włożenie kluczyka w stacyjkę, można auto uruchomić.
Na początku myślałem że to ewidentna wina stacyjki więc została wstawiona druga, używana, motorola została skopiowana do drugiej.
Przy kopiowaniu motoroli magik który to robił upewnił mnie że to problem stacyjki bo miał problem z odczytem ze starej stacyjki.
Dopiero po grzaniu opalarką dało się odczytać motorolę.

Ale niestety to problemu nie rozwiązało.
Dalej taki sam objaw, czyli jak auto popracowało około 15min. przestała stacyjka reagować na kluczyk i centralny nie reagował na pilota.

Postanowiłem zajrzeć do przedniego modułu sam i sprawdzić bezpieczniki, znalazłem dwa przyśniedziałe.
Jeden to F56 - Przełącznik pedału hamulca, komputer sterujący systemu ESP.
Drugi F52 - Rozrusznik.
Wymieniłem je i spryskałem gniazda kontaktem.

Efekta dalej taki sam czyli po rozgrzaniu i wyjęciu kluczyka już nawet rygiel nie zablokował kierownicy itd...

Wiec z racji że w przednim samie znalazłem jakieś ślady śniedzi postanowiłem go wyjąć i otworzyć.
Rozebrałem obudowę na tyle że odsłoniłem płytę PCB i styki bezpieczników, więcej chyba się nie da bez dewastacji, przynajmniej nie próbowałem na siłę.
Styk bezpiecznika F56 był lekko zaśniedziały i wchodzi między plastikowe płyty gdzie są ścieżki łączące styki i tam też widać lekko zaśniedziałe ścieżki ale z racji słabego dostępu tylko spryskałem kontaktem i przedmuchałem sprężonym powietrzem.

Po włożeniu sama na miejsce w ogóle już nie mogę uruchomić auta, sprawdzałem napięcie na bezpiecznikach w samie i w skrzynce w desce z lewej strony i wszędzie jest napięcie jak na akumulatorze.
Na stykach stacyjki jest napięcie 12V chyba na dwóch przewodach. Na ryglu też są dwa napięcia 12V, a na cienkim jest 2V.
Co zauważyłem to po otwarciu drzwi wyświetlacz na zegarach się włącza i czasami pokazuje przebieg, a czasami kreski.

Pytanie do Was.
Czy to faktycznie jest wina modułu przedniego SAM?
Czy jak kupię o identycznych numerach to muszę coś kodować?
Co jeszcze mogę sprawdzić?

Pozdrawiam i proszę o pomoc bo już tydzień auto stoi.

Z góry dziękuję za pomoc.

Witam.
Jednak podmieniłem moduł przedni SAM.
Elektryka ożyła wiec jednak to wina modułu przedniego SAM.

Teraz oczywiście zamek centralny działa i jest prawidłowa reakcja na kluczyk ale niestety auto nie odpala.
Zapłon się załącza, ale rozrusznik nie kręci.

Pytanie czy trzeba zakodować moduł SAM do auta czy to może być jakieś uszkodzenie SAMa, bo jednak wsadziłem używkę.

Pozdrawiam.


Aktualizacja.

Brakowało jednego przekaźnika.

SAMa kodujesz pod konkretne auto - tylko na SD, innym kompem tego nie zrobisz. Prawdopodobnie miałeś farta i trafiłeś SAMa, który latał w automacie (zakodowana ASB i nie widzi pozycji skrzyni = blokada rozruchu) i dlatego nie możesz odpalić.

No to chyba faktycznie miałem dużego farta.
SAM zamawiałem zgodny z numerami.
Przyszedł i wtedy zobaczyłem że to nawet od innej wersji silnikowej (diesel).

Przeskanowałem TEXĄ wszystkie moduły, żaden nie zgłasza jakichkolwiek błędów.

Teraz auto stoi odpalone, zobaczę czy problem nie wróci po rozgrzaniu.

Aktualizacja.

Po rozgrzaniu wszystko działa.
Czyli to przedni SAM leciał w kulki.

Ale kodowanie pewnie będzie trzeba zrobić bo wsteczne się świecą ciągle.
Chyba że to wina wypiętego włącznika świateł.

Pozdrawiam.