Trzy tygodnie temu żona miała zdarzenie drogowe. Koleś cofał i puknął w przód. Oświadczenie sprawcy spisane bez problemu. Przyjechał z TU nurek i wycenił szkodę na 1800 . Wszystkie części mam oryginalne i nic nie było klejone czy naprawiane. Od razu odrzuciłem wycenę i rzeczoznawca z listy PZM wycenił mi na 6700. Auto stoi ze świecącym w górę reflektorem, wiszącym błotnikiem i wgniecionym błotnikiem. Dostałem auto zastępcze. Wypłacili mi kwotę gwarantowaną a co dalej z moim odwołaniem o tym mieli poinformować w piśmie wysłanym pocztą. Auto jest mi niezbędne do pracy. Jutro kończy mi się najem, do dziś nie dostałem pisma z uzasadnieniem. Ze swoim prawnikiem mogę spotkać się dopiero w przyszłym tygodniu. Nie zostawili czasu na żaden ruch z mojej strony.
Co radzicie?

Zadzwoń do kancelarii odszkodowawczej (np. Salvum - to nie jest reklama, tylko już korzystaliśmy w rodzinie z ich usług - Warta wyceniła szkodę na 2400 a dzięki Salvum było dodatkowe 2200), przedstaw sprawę i będziesz zadowolony. Nie bój się walczyć o swoje.

Przybek pisze: ↑9 lis 2022, o 17:31 Zadzwoń do kancelarii odszkodowawczej (np. Salvum - to nie jest reklama, tylko już korzystaliśmy w rodzinie z ich usług - Warta wyceniła szkodę na 2400 a dzięki Salvum było dodatkowe 2200), przedstaw sprawę i będziesz zadowolony.

Dziś mam dosłać im dokumenty. Zobaczymy. Jutro idę też do poleconego adwokata.

Przybek pisze: ↑9 lis 2022, o 17:31Nie bój się walczyć o swoje.

To nie o to chodzi. Lubię być dobrze poinformowany i przygotowany. Nie ma takiej możliwości abym odpuścił.

Będę informował w wątku jak sprawa się rozwija.

Btw jeśli chcę dodać nowe informację to mogę dać post pod postem (edycja nie odświeży) ?

edit
Salvum zaproponowało mi... 400pln.
wynająłem prawnika, daję sprawę do sądu.